środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 11 ;*




Obudziły mnie krzyki, dość głośne i do tego kierowane wprost do mojego ucha. Tak Jas dawała o sobie znać. Nie wiem o co jej chodziło, ale raz po raz uśmiechała się przez sen, a zaś drugi raz głośno się darła. Przytuliłem ją mocno do siebie , po to aby się uspokoiła. Włosy lekko zagarnąłem za ucho i pocałowałem w czoło. Pomagało, Jas zareagowała na to dość zaskakująco, bo wtuliła się we mnie i zaczęła wypowiadać moje imię z troską i zarazem pożądaniem. Ja natomiast cały zawstydzony, nie wiedziałem co robić. Zrobiło mi się piekielnie gorąco. Modliłem się tylko, o to, aby moje ciało nie zaczęło przygotowywać się do stanu euforii, podkreślając euforii u mężczyzn. Powoli i delikatnie zdjąłem jej rękę z mojego przyjaciela i położyłem na poduszce. Następnie jej nogę z mojego krocza przeniosłem w bezpieczną odległość, ale pech chciał, że właśnie w tym momencie musiała się obudzić, a może przebudzić. Spojrzała tylko na mnie zdziwiona i wystraszona odskoczyła na drugi koniec łoża. Uspakajałem ją i zapewniałem, że wszystko jest w porządku i przyszła do mnie, a ja się nią tylko opiekowałem. Jas już po chwili spała po raz kolejny z głową na moim torsie. Nie powiem czułem się świetnie przytulając się do osoby, którą kocham, mógłbym tak trwać całe życie coraz bardziej się w to zanurzając. Wiedziałem jakie są najważniejsze wartości w życiu człowieka, bez których nie mógłby normalnie funkcjonować miłość, przyjaciel i szczęście. Miałem świadomość, że jedno z tych miałem w pełni zaliczone, lecz w duchu cały czas czułem, że tak nie jest, nie znałem jej na tyle dobrze, by pójść z nią w świat. Sercem zawładnęło zakłopotanie i niewiedza, która tak bardzo doskwierała i wywiercała coraz większą dziurę, mającą na celu zwiększyć dziurę objaw. Wyglądało to jak coś niezwykłego w pewnym sensie, lecz zdradzieckiego. Nie można było ufać , stawało na drodze miłości człowieka z człowiekiem, zwierzęcia z zwierzęciem. Było to zbyt rudne do przezwyciężenia, co na celu miał przede wszystkim rozum, mały flak sterujący całym tobą, nie dawający przestrzeni, by odetchnąć, chwili spokoju, relaksu dla miłości. Pięknego stanu przyprawionego szczyptą pikanterii. Życie wyobrażane było na wiele sposobów, filozoficznie, psychicznie, praktycznie, ale żadne z tych teorii nie było odzwierciedleniem samego siebie, przezroczystej duszy uwięzionej we wszystkich tych przekonaniach. Dawało się zrozumieć te pojęcia, ale tylko wtedy kiedy miłość naprawdę istniała, cała i w pełni gotowa do dalszych losów.

 Moje małe wyobrażenie o  miłości-powiedziałem podnosząc się z łóżka. Usiadłem na nim i przetarłem jeszcze zasapane oczy podniebienie domagało się wody,a ciało wyprostowania się. Powoli i z gracją tzw. żula zszedłem na dół, po omacku poszukując kuchni. Tak- krzyknąłem w duchu-nareszcie ! Szklanka wody wraz z tabletką wylądowała w moim żołądku. Serce poczuło się lepiej, nie wariowało, uspokoiło się. Zadowolony z siebie, chwyciłem małą czerwoną paczuszkę i udałem się na mój własny balkon. Oparłem się o poręcz, wysuwając jedną małą bibułkę. Podpaliłem ląd i zaciągnąłem się pierwszym buchem. Obserwowałem panoramę śpiącego Londynu, cieszyłem się z tego, że właśnie tutaj się wychowałem, a nie w Pakistanie, mieście, gdzie na każdym kroku czyhała jakaś wojna, ucieczki , handle narkotykami, dzieci zabijające i kradnące  Na samą myśl kilkakrotnie pociągnąłem ustami papierosa wydychając nieszczęście jakie tam przeżyłem, były to okropne lata spędzone w sidłach, z których nie mogłem się uwolnić. Z domu nie wychodziłem prawie nigdy, a spokoju i normalnym dniu mogłem zapomnieć.  Wspomnienia te przynosiły ból i nienawiść do życia, ale spoglądając na Jas wszystko wracało, pomimo tego nic mnie nigdy nie powstrzymywało. Zawsze brnąłem do celu, chcąc być perfekcyjnym. Wszytko zrujnowały te chwile słabości, w których się poddałem i pozwoliłem stoczyć się na dno, zmieszać z błotem. Powroty nad ranę z clubu, lub od jakieś czarującej prostytutki, z którą zdąrzyłem kilka razy się już poznać. Alkohol, imprezy i najgorsze myśli samobójcze. Nie raz tonołem w wannie pełnej krwi, zapominając o smutkach trapiących moją duszę. Cieszę się ze swojego życia i nie mam zamiaru go niszczyć, chcę żyć dalej z nowymi perspektywami. Tatuaże wyrażają to co myślę, pokazują najważniejsze momenty w moim życiu, chwile zachwiania, porażki aż do szczęścia. Odzwierciedlała wszystko jak album fotograficzny, tylko skrócony, do najprostszej obrazkowej postaci. Jeszcze raz spojrzałem na cudowny widok  miasta, w którym niegdyś byłem panem ulic.
Jasmine
Do moich nozdży dostał się dym nikotynowy, przez który miałam problemy. Astma nie raz dawała siwe znaki. No tak, Zayn pali, new's dla mnie. Zostawił na domiar wszystkiego otwarte drzwi. Podeszłam do szyby i oparłam się o framugę. Zayn chyba mnie usłyszał , ponieważ zerknął na mnie uśmiechając się jednym z tych swoich katalogowych uśmieszków. Zrobiłam jeden krok, ale czując kłęby dymu, cofnęłam się do punku wyjścia.
-Zayn, proszę zgaś to !- krzyczałam jednocześnie zakrywając dłonią buzię i nos.
-Dla pani wszystko, czekaj ostatni buch-moje oczy pochłonięte były widokiem Malika znów lekko odchylającego usta, łapiącego delikatnie małą fajkę i robiącego skupioną minę, jakby zatopił się w raju. Następnie zrzucił go na podłogę, tak jakby miało być to ostatnie pożegnanie. Zdeptał go czubkiem buta , spoglądając zadowolonymi oczami. Podniósł go ostrożnie i włożył do popielniczki.
-Mama kazała mi zachować jakąś higienę, no więc muszę je zbierać. Kiedyś kazała wyrzucić mi całą moją kolekcję niedopałek, fakt śmierdziało, no ale trudno.-wzruszył ramionami.
-Wisz, bo ja kiedyś miałam astmę i jak ktoś przy my mnie pali, to może do się nasilić i mogę mieć duszności.- spojrzałam na jego brązowe ślepia.
-Jas, słuchaj, bardzo, ale to bardzo współczuję Ci wczorajszego. Wiesz, co mogłaś zostać jeszcze w szpitalu.
-A dzięki, wiesz co przemyślałam wszystko i stwierdziłam, że każdemu mogło się to przytrafić, a czasu nie cofnę. Kochałam, Kochami będę Kochać mamę, nawet jeśli nie będzie jej przy mnie. Pogodziłam się z jej śmiercią ,ale nadal nie mogę w to uwierzyć.-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Jas, skarbie, życie się zmienia, nawet jeśli na gorsze, to i tak temu nie możemy zapobiec, dzieje się to spontanicznie. Ale kto miał wiedzieć, że twoja mama będzie miała wypadek ?! 
-Ja nawet nie wiedziałam, że miała wypadek, tata tylko wspominał o jakieś chorobie, a nie od razu o jej śmierci. -powiedziałam zirytowana całą sytuacją.
-No, ale jak wczoraj rozmawialiśmy jeszcze z  tym lekarzem, to twój tata chciał ją zobaczyć, a lekarz wspomniał coś o tym, że są teraz procedury inne i nie można po śmierci oglądać zwłok, dopóki leżą one w szpitalu. Wiesz, coś podejrzane mi to było, ale i nie wnikałem.
-Co? Nie wiesz, co ja tam jadę, juto z samego rana. Ja chcę ja zobaczyć.
- Okey, pojadę z tobą - uśmiechnął się-Tymczasem nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Mulat podszedł do mnie i mocno przytulił. Poczułam woń jego perfum zmieszanych z  nutką papierosów, co dawały mu odrobiny ostrości. Po raz kolejny utonęłam w jego objęciach, tęczówkach o czekoladowych barwach, ustach malinowych i pełnych. Chciałam zatonąć w tej chwili, zasnąć i już nigdy się z niej nie wybudzić. Ale los chciał, że słońce było na horyzoncie, a my staliśmy w zimnie na dworze. Lekko zarżałam, Zayn zauważając moją reakcję wziął mnie na ręce i zaniósł do ciepłego okrytego puchem łóżka, przykrył mnie białą grubą kołdrą i tak jak dziecku na dobranoc podał soczystego całusa w czoło. Przeturlał się w powietrzu , opadając na swojej połowie łóżka. Odwróciłam się do niego raz po raz patrząc na jego idealne ciało. Badawczo zmierzył mnie wzrokiem, robiąc przy tym minę typu: Muszę  ci coś powiedzieć, lecz tak szybko jak się pojawiła tak też znikła, ostatni raz przygryzł wargę i rozchylił spragnione wargi: "Jas nie martw się  " -przejechał mi kciukiem po policzku. "Jestem z Tobą"-  ostatnie słowa wypowiedział pomiędzy Morfeuszem a snem, który znużył nas swoją powłoką.
                                                                                        
Siemkaaaa !

Co tam u was pysiaki ? Jakieś zagro ? ;x
No wiedzę, że komentujecie, i bardzo wam za to dziękuję; D
Rozdział pisany podczas nauki, więc też takie może sprawiać wrażenie na początku. ;D
Mi osobiście się nie podobaaa, bo nudny ;x
Kochaaam was i do zobaczonkaa ! *___*


Ps. Next jak będzie max 5 komów ! ^^

Pozdro600
Anka :>

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 10



Wszyscy zniecierpliwieni czekaliśmy na holu szpitala, na przyjście lekarza. Miał mnie i ojca poinformować o stanie mojej mamy. Nerwowo przemierzałam korytarz w te i z powrotem. Godziny nie ubłagalnie mijały, a my dalej nic nie wiedzieliśmy. Z sali operacyjnych, co kilka minut wchodziły i wychodziły pielęgniarki oraz specjaliści w białych fartuchach. Strasznie się obawiałam, że stało się coś złego. To wewnętrzne poczucie, intuicja dawała o sobie znać. Coś musiało być nie tak, inaczej już dawno zastalibyśmy poinformowani. Coraz bardziej moje serce dzieliło się na dwie połowy, które już nie mogły połączyć się w żadną najmniejszą całość. Depresja dawała o sobie znać i o tym co pozostawiała po ostatnich wydarzeniach związanych w szpitalu. Dowiedziałam się rzeczy, których w życiu bym nie przypuszczałam. Zayn i choroba ? Nie to nie możliwe, on- supergwiazda ? 

Przelotnie spojrzałam na Zayna. Jako jedyny siedział na krześle pod ścianą, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Podziwiałam go za to opanowanie i krycie uczuć. Imponowało mi to. Zdawałoby się na pierwszy rzut oka, że ta cała sprawa go nie obchodzi, ale w głębi duszy wyczuwałam lęk, który choć troszkę mu doskwierał. Wyglądał całkowicie normalnie. Jak zwykle idealnie ułożona fryzura, oznaczała długie godziny spędzone przed lustrem. Hipnotyzujące, brązowe oczy i długie czarne rzęsy rzucające cień na mocno wyeksponowane kości policzkowe. Schodząc wzrokiem na dolną część twarzy, moją uwagę zwróciły pełne, malinowe usta,wprost proszące się o złożenie na nich pocałunku. Co jakiś czas rozchylał je lekko doprowadzając mnie do euforii. Całkowicie wyróżniał się z tłumu. Delikatnie zabarwiona skóra wskazywała na muzułmańskie pochodzenie. Ciemne włosy i oczy miały specyficzny urok, który doprowadzał mnie do słabości. Nawet łapanie powietrza nie dawały mi jakiejkolwiek pomocy w tej sprawie. Miałam ochotę patrzeć się na niego godzinami, lecz nie mogłam. Z Zaynem nic mnie nie łączyło, choć cały czas przeczuwałam, że jeszcze trochę, a przez ten jego śliczny ryjek to nie będę mogła sprawnie funkcjonować. Boże jaki on jest śliczny. Moją uwagę przybił portfel wystający z mojej torebki. Spojrzałam na Zayna i wszystko już rozumiałam, ten elfik potajemnie wsunął mi go, bo gwiazdeczce się nosić nie chciało. Co za tupet, ale i tak to nic nie zmienia.
Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków lekarza kierującego się w naszą stronę. Odłożyłam miłe rozmyślania na bok i powróciłam do rzeczywistości. Zayn i ojciec momentalnie znaleźli się przy mnie dodając mi otuchy. Powaga wymalowana na ich twarzach, nie wpływała pozytywnie  lub nawet pocieszająco na mnie. Stałąm zdenerwowana, wprost bliska łez czekając na jakąkolwiek wiadomość.
-Państwo są rodziną Susan Hill ?-zapytał lekarz.
-Tak. Niech pan nam powie co się stało?- nakazałam zdenerwowana.
-Pani matka podczas wypadku doznała wielu ciężkich obrażeń. Robiliśmy co w naszej mocy, ale niestety nie udało nam się zatrzymać krwawienia. Bardzo mi przykro...-Więcej nie musiałam słyszeć. Mama miała wypadek, co ? Wybiegłam ze szpitala. Strugi łez spływały po moich leciutko zaróżowionych od zimna policzkach. Ile sił w nogach pędziłam przed siebie nie zwracając uwagi na otaczających mnie ludzi, przejeżdżających samochodów. W uszach wciąż słyszałam słowa tego lekarza. Jak to możliwe ? Moja mama nie żyje ? Dlaczego ? Dlaczego opuszcza mnie tak ważna w moim życiu osoba ? Tak wiele pytań krążyło mi w głowie twożyć dość duży huragan, na który nie posiadałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Wszystko zamieniało się w horror, którego bałam się obejrzeć, stanąć oko w oko z prawdą, która nad wyraz mnie przerażała. Były to dla mnie szokujące momenty i przyprawiające o bezsilność, a nawet załamanie psychiczne. To trudno pogodzić się z odejściem najukochańszej osoby, rodzicielki, z którą  spędziłam całe swoje życie. Zdarzenia zaczęły krążyć w kółko, szukając wyjścia z tych sytuacji, całe życie zdawało się krążyć w kółko i nie mogąc się zatrzymać. Stawało się to coraz bardziej irytujące. 
*
Mój krok zatrzymał się w pewnym momencie uświadamiając sobie, że nie wie gdzie biegnie. Odruchowo chwyciłam portfel Zayna i wyjęłam dowód. Spojrzałam na adres i nie zastanawiając się ruszyłam w tamtym kierunku. Nie miałam siły wrócić do domu, chciałam się odizolować od świata, pobyć sama, zaszyć się w miejscu gdzie mnie nikt nie znajdzie. Dom Zayna? Taa, dobry pomysł na kryjówkę. Nikt mnie nie znajdzie mhm.- pomyślałam.
*
Nogi same zaprowadził mnie pod wybrany cel. Stałam przed obcym domem, no tak dokładnie to Zayna. Osoby, którą znałam miesiąc, z przerwami, długimi przerwami. Mój mózg nie zastanawiał się nad najmniejszymi szczegółami, chciał jak najszybciej odsapnąć i pomyśleć. Zapukałam kilkakrotnie do drzwi. Przed oczami stanęła mi średniego wzrostu kobieta bardzo podobna do Malika. Widząc moje czerwone i podpuchnięte oczy, bez żadnych pytań wpuściła mnie do cieplutkiego pomieszczenia ogrzewanego kominkiem z prawdziwym drewnem. Czułam się jak w domu, tylko nie zupełnie w swoim. Pani Malik przytuliła się do mnie, nie myśląc nawet o tym co ja tu robię. Po chwili okleiła się ode mnie  i zaciągnęła mi kosmyk włosów za ucho.
-Kochanie, czy mój syn Tobie coś zrobił ?
-Nie...-rozpłakałam się-nie Zayn to sympatyczny kolega.
-A gdzie on jest ?- zapytała z troską.
-W szpitalu z moim ojcem, moja mama mhm nie żyje, zmarła. Nie mogłam tam dłużej być więc uciekłam, a że Zayn włożył mi swój portfel do kieszeni to wiedziałam gdzie mieszka. Nie mogę teraz wracać do domu,nie  po tym wszystkim.
-Skarbie, składam wyrazy współczucia i możesz zostać ile chcesz tutaj. Mój syn pewnie ciebie szuka.
-Mogłaby pani do niego zadzwonić ?
-Tak, oczywiście.
Mulatka zaprowadziła mnie do pokoju swojego syna. Położyłam się na ładnie zasłanym łóżku i wtuliłam w poduszkę przesiąkniętą jego zapachem. Mój płacz zdawał się być coraz głośniejszy, powoli zamieniając się w szloch. Powieki nie mogły utrzymać kolejnej fali łez, tak, że powoli opadały na zmęczone oczy. Słyszałam już tylko ciche odgłosy dobiegające z pokoju obok, tak jakby rozmowa telefoniczna. Sił coraz bardziej brakowało, a zmęczenie owładnęło moim ciałem. Zasnęłam wyczerpana emocjami i wydarzeniami tego dnia.
***
Zayn
***
Jechałem samochodem, wyglądając raz po raz przez szybę w poszukiwaniu Jasmine. Nigdzie jej nie było, martwiłem się o nią, gdzie ona jest ?- pytałem w duchu, czy nic jej nie jest ? Zastanawiałem się jak taka drobna dziewczyna jak ona radzi sobie ze wszystkimi problemami. Nie miałem pojęcia jak ona to robi, pomimo takiego życia nadal się uśmiecha. Przed oczami stanęły mi wszystkie chwile z nią związane. Lekko przygryzłem dolną wargę i wyobraziłem sobie moment, kiedy jesteśmy razem szczęśliwi i zadowoleni z pełni życia. Jej długie brąz włosy opadały na delikatnie podcieniom skórę. Brązowe oczy sprawiały, że nie można mnie było obudzić z transu, w który popadałem. Ten uśmiech, za który oddał bym wszystko, każda choć jedna spędzona z nią chwila jest dla mnie fascynująca i pełna tajemnic. Jas  jest osobą w pełni odwrotną do mojej. Chciałbym jej wszystko wyznać, ale uczuć nie można wygrać na loterii. To nie jest takie proste, znamy się zaledwie z kilku sytuacji, a nie wiadomo jaką sobie ją wyobrażam. Muszę poznać jej wnętrze. Z rozmyślań wyrwał mnie wibrujący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniało :Mama. Natychmiastowo odebrałem :
-Halo, mamuś -powiedziałem stęskniony.
-Zayn, ktoś na Ciebie tutaj czeka.
-Kto ? to nie święta, mikołaj nie istnieje-odpowiedziałem rozczarowany.
-Twoja koleżanka, przybiegła tutaj i cały czas płacze u ciebie w pokoju. 
-Jas...mamo już jadę, w sumie to za jakieś 10 min. jestem.
*
Z rozmachem uchyliłem drzwi od samochodu,by szybko podbiec do drzwi i tak samo z nimi postąpić. Nie zważając na obłocone buty wbiegłem do swojego pokoju, w którym zastałem ją słodko śpiącą i przytulającą moją poduszkę. Jej twarz nie przypominała tej Jas co znałem, była cała opuchnięta i czerwona. Podszedłem do niej i przykryłem ją kocem, tym samym całując ją w czoło. Spojrzałem na nią jeszcze raz i wyszedłem z pokoju zostawiając złe smutki na bok i zapominając o przeszłości.

                                                                               
Hey !:D
Witam i przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału ;c 
Nauka już mnie wykańcza i na dodatek jeszcze nie spałam dzisiaj do 4 w nocy, zawsze spk.
Na szczęście w stworzeniu tego rozdziału pomogła mi moja BFF - Marysia -Kocham cb słodziakuuu, że hoho i bardzoo tb dziękuję ! ;D <333 :* ;3
W sumie to dzięki Marysi powstał cały, tylko ja dokonałam tych nieudolnych poprawek i spieprzyłam końcówkę ;x
Martwi mnie liczba komów i chciałabym prosić o chociaż jednego na początek ;)
Next nw kiedy, zależy od was, nie ma komów, nie dodaje, proste. ;x
Ten rozdział dedykuję wszystkim obserwatorą tego blogaa i Inez(trzymaj się kocie:*)
Pozdro i do zobaczenia ;x
Anka ;3

sobota, 8 grudnia 2012

Imaginy z gifami . Part ; 1 .

1. Zayn i Niall ; O nie , ona nie ugotowała nam obiadu ?


2. Ty ; Hazza popraw sobie włoski .
On ;



3. Louis ; Harry , kochaam cię !


4. Harry ; Buuuu...


5. Ty ; Harry , dzisiaj BIGOOOS na obiad .




6. Harry wycierający twoją pomadkę z jego ust ...


 
7. Liam czeka na Ciebie przed domem , gdy się pojawiasz ;


8. Ty ; Zayn , zmień pieluchę małej/małemu .


9. Ty ; Harry , oddałam tego twojego kocura .
On ; Dlaaaaczegoo ?




10. Dziennikarz ; Louis kochasz swoje fanki ?
On ;





11. Louis i Niall ; A tak bronimy [T.I] . 


 

12. Chłopaki ; Patrzcie jaka fajna laska !





 Niall do Liama ; Zobaczysz będzie moja .


13. Niall ; Co ja wczoraj robiłem ?



14. Ty ; Liam dzisiaj ty robisz obiadek .
 

15. Louis ; Oh shit , zostawiłem piekarnik włączony .


16. Ty ; Chłopaki , obiaaaaad !




17. Ty ; Kto znowu ruszał moją bieliznę ?
Sprawcy ; My jesteśmy nie winni .


18. Ty ; Niall , jedziemy do Nandos .
On ; Naprawdę ?



19. Chcesz zrobic Zaynowi zdjęcie .
On ;




20. Zayn ; To ty będziesz moją żoną !


21. Louis ; Ja chceeee do [T.I] .



22. Harry ; To co kupimy tego kota ?



23. Louis ; Ty naprawdę mnie nie kochasz ?



Siemka , dawno nie pisałam ;o przepraszam Was bardzo ale muszę poprawic oceny ;c piszcie w komentarzach jakie imaginy wolicie czy te zwykłe czy z gifami ;) do zobaczenia , wkrótce ;>

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 9




Był to mój tata, nie mogłam uwierzyć, co chciał mi właśnie powiedzieć.
-Jasmine musisz jak najszybciej do nas przyjechać.
-Oczywiście już jadę.
Momentalnie obróciłam się wokół własnej osi, poszukując odpowiedniego rozwiązania. Upadłam bezsilnie na ziemię, powoli sobie wszystko uświadamiając. Moja matka leży w szpitalu, to nie jest rozmowa na telefon. Słowa taty były jak piorun na niebie, psychicznie załamywały mnie od środka. Zdawałoby się że jestem krucha na zewnątrz, twarda w środku, lecz nigdy nie była to prawda. Okłamywałam samą siebie, by znaleźć w końcu jakieś porozumienie w swojej głowie. Czułam się gorzej niż na filmach, serce cisło mi  do góry próbując zabić.Pobiegłam do swojego pokoju pakując szybko swoje ciuchy. Świadomość, że moja mama  właśnie cierpi powoli rozbrajała mnie od środka. Nie miałam siły, moje życie coraz bardziej się waliło,zdawał się być jak bank i rabujący go włamywacze. Nw czy druga szansa była mi pisana, no ale żyć trzeba dalej, bez względu na to jakie jest. Te słowa odbiły mi się kilkakrotnie o mózg,powodując lekki mętlik. Spróbowałam się  ogarnąć, ale nie dałam rady, łzy tak po prostu spływały mi po policzkach. Byłam załamana, wszystko tak szybko się burzyło, nie dawało szansy, tej jednej głupiej szansy. Miłość pojawiała się i znikała, zapominając o najbliższych, o tym co zawsze mnie z nimi łączyło. Stałam na środku zatłoczonej ulicy szukając samą siebie. Osobę, która na prawdę wszystkiego żałuje, dlaczego akurat tak musi mnie los karać. Wiem, zrobiłam źle marnując swoją drugą szansę na życie, ale wiedziałam, że popełniłam ten jeden cholerny błąd. Odruchowo natrafiłam na żyletkę, którą miałam ochotę przyłożyć sobie do żył. Nie, nie to zbyt proste, pozbawić się życia i już nigdy więcej go nie zasmakować. Przeprosić wszystkich, którym wyrządziłam krzywdę, to był najważniejszy punkt, którego nie zaliczyłam, by dostać happy end. Uśmiechnęłam się sama do siebie, takie proste, a takie grzeszące. Chwyciłam torbę do rąk i zabierając kurtkę z wieszaka, przekroczyłam próg drzwi.

 Moje serce przyspieszyło pulsu. Moje dłonie zdawały się być lepkie, a głowa boleć. Słabłam na widok osoby stojącej przede mną, był to mój osobisty diabełek, z którym mogłabym zawsze grzeszyć. Mulat o brąz tęczówkach i zniewalającej urodzie mącił w moim życiu, jednocześnie robiąc zamieszanie w sercu. Złapał mnie, co za szczęście-pomyślałam. Poczułam jego ciepłem ręce spoczywające na moich i ten jego śliczne paczałki skierowane wprost na moje. No i tutaj musiałam się zrelaksować, oddając się jemu, tych jego pięknie ułożonych ustach, raz po raz lekko przez niego zagryzany białym rzędem zębów. Jak on to robił, że przy nim mogłabym totalnie zwariować, takie momenty należałoby opisać w jakieś romantycznej powieści o dwoja ludzi szukającej drugiej połówki. Dobiła 12. w mojej głowie, to właśnie o tej godzinie Kopciuszek stracił te wszystkie zaskakujące rzeczy, tak też było w moim przypadku, w głowie zapaliło po raz kolejny się to głuche światełko. Oderwałam się od niego, ręką ocierając swoje malinowe usta.

-Przepraszam, do nie miało mieć miejsca- burknęłam 
-To ja przepraszam, gdyby nie ja to by do tego nie doszło-powiedział spuszczając głowę w dół.
-Zapomnijmy o tym. Przyjaciele? -zapytałam z nutką nadziei
-Oczywiście, tylko my się prawie nie znamy.
-No tak, przepraszam, ale przez  te chwile namiętności zapomniałam o bardzo ważnej sprawie. Przepraszam, muszę pędzić.
-Co się stało? - zapytał patrząc na moją powoli smutniejącą twarz.
-Nic, bo, tylko....-poddałam się łzą.- moja mama leży w szpitalu i muszę do niej jak najszybciej jechać-powiedziałam wyciągając telefon.
-Co ty robisz?
-Szukam numeru Taxi-odpowiedziałam.
-Przestań-lekko przesunął moją dłoń, tak, że bezpiecznie znalazła się w kieszeni-Ja ciebie zawiozę, gdzie to jest ?
-Na przedmieściach, ale Zayn-powiedziałam rozpływając się.
-Cii-powiedział szeptem-zawiozę Cię.
***
Siedziałam w samochodzie, spoglądając się w dal przede mną się znajdującą. Zayn kierował samochodem, raz po raz spoglądając się na moją bad minę. Cisza nasz ogarniająca zmieniała się w ciemne podziemia jakiegoś horroru. Coraz bardziej się bałam, musiałam ten stan pokonać, no musiałam.
-Zayn, a dzwoniłeś może do chłopaków, że nas nie będzie ?
-Nie, niech się pomartwią, jeszcze jakieś 5,4,3,2,1 i...
Nasze telefony momentalnie zaczęły dzwonić, a dzwonił nie kto inny tylko Harry, Niall, Liam, Louis, Eleanor, Sophie i tak w kółko. Po kolejnym sygnale odebrałam, nie zwarzając kto to.
-Halo,no co pali się czy co ?
-Jas, nareszcie, myślałem, że coś ci się stało. Przecież Zayn miał cię tutaj do nas przywieźć.
-No widzisz, ale nie przywiózł, jedziemy właśnie do szpitala, moja mama..-chwilkę zwątpiłam-moja mama tam jest, no i coś z nią nie tak.
-Co? Jas już taam jadę, gdzie to ?
-Harry uspokój się, wszystko okey. Najpóźniej za dwa dni będę  z powrotem.
-No dobrze, powiedz Zaynowi, że ma być z tobą cały czas i nie wracać, chyba, że z tobą.- w tym momencie zrobiłam na głośno mówiący.
-Słyszałeś ?-powiedziałam do Zayn'a
-Zrozumiałem Hazzo, Edwardzie, doktorze Stylesie.
-Okey kończę, bo Niall mi zje wszystkie kiełbaski.
-Lool, szybko, bo ich już nie będzie.
Odłożyłam telefon i spojrzałam na Zayna, jednocześnie w tym samym czasie wybuchneliśmy śmiechem i to takim głośnym, że pewnie wszyscy ludzie na dworze nas słyszeli.Nie no ten, to na serio humor umie poprawić. 
***
Byliśmy już na miejscu. Szybko otworzyłam drzwi i pobiegłam w stronę ogromnego budynku zwanego szpitalem. Stanęłam przed dość dużymi szklanymi drzwiami chcąc jakoś się do tej sytuacji przygotować. Co powiem, gdy zobaczę mamę, co będzie jak jej coś poważnego jest ? Te pytania nadal wierciły w moje głowie dołek. Popchnęłam ogromne wrota i z Zayem pomaszerowałam na hym..2 piętro, a dokładnie na odział położniczy. Wcisnęłam duży guzik znajdujący się w windzie i czekałam aż otworzą się blaszane drzwi. Wsłuchując się w muzyczkę, zauważyłam, że Zayn wdał się w rytm i zaczął nawet ją śpiewać. Przed oczami stanęła mi fanka One direction, która za bilet zrobi wszytko, a za choć jedno na nich spojrzenie skoczy w ogień. Tak ja byłam, nastolatka przechodząca ten wiek, wiek boysbendów, słodkiej nastolatki. Te chwile owijały mnie i nie dawały się rozplątać, był to czas poświęcony w dużej mierze muzyce, która na tamte czasy była ważnym organem kultury. Bardzo lubiłam na tamten czas Zayna Malika gwiazdę pop, na którego widok dostawałam orgazmu, tamte lata przeminęły. Nie znałam go, a teraz próbuję go poznać. Wszystkie fakty, rzeczy w które, ja głupia wierzyłam, były nieprawdą, on taki nie jest. Żadnym bad boy'em na pewno nie, to po prostu wyluzowany 19-latek,który w jakiś sposób próbuje zarobić. Szłam przed siebie tak, jak teraz długim korytarzem. Na jej końcu ujrzałam postać mojego ojca siedzącego z głową w dłoniach, ewidentnie był czymś załamany. Podeszłam do niego i przytuliłam, on spojrzał na mnie i wzrokiem zbitego psa zakomunikował:
-Jasmine, mama jest chora.
-Na co? tato na co ?
-Ona...
                                                                          
Siemkaaa ;D
No i znowu zostawiam was w takim momencie, no ale cóż...peszek ;x
Sorry, że nie dodawałam next'a, no ale :
1)pierwszy tydzień miałam, dużoo nauki ;x
2)brak weny ;c
3)nie chciało mi się,
4)no i jestem choraa ;c
Tak już bywaa, następny postaram się dodać bez takiego 2-tygodniowego spóźnienia. ;*
Rozdział 9 wyszedł dobrze, ale mógł byż lepszy. ;x
Dziękuję za wszelkie komy i bardzooo proszę o więcej.

Ps: Co myślicie o tej sprawie z Elką ? Piszcie w komach. ;D
Pozdrawiam,
Anka ;3

wtorek, 27 listopada 2012

Liebster Award xD

Siemkaaa ! *__*
JESTĘ LENIĘ ! ;D
Informuję was już na wstępie iż nowy rozdział dodam, gdy go napiszę i gdy będę miała choć chwilkę wolnego. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. ;x
Postanowiłam odpowiedzieć na pytania do Liebster Award, ponieważ zostałam nominowana przez Dziewczyna Malika. Oto one :

Pytania od Dziewczyna Malika

1. Jak i kiedy "poznałaś" One Direction?

1. Na pierwsze pytanie odpowiem następująco iż One direction poznałam w szkole w 1 gim. Pamiętam, że wtedy byłam dyżurną przy szatni i obok siedziała moja koleżanka. Usiadłam koło niej i wsadziła mi do ucha słuchawkę no i tak właśnie usłyszałam pierwszy raz ich piosenki. Po szkole od razu zaczęłam obaczajać ich w necie. Wtedy pamiętam, że zakochałam się w Lou, na dzień dzisiejszy w Zaynie. (tak już przemija taa ma miłość.)
Zacna odpowiedź ? ^^
hahahahah, chciałam poczuć się szlachtą, loool ;D

2. Co sądzisz o hejtowaniu dziewczyn chłopaków z 1D? 

2.Według mnie jest to chore. Jak można obrażać dziewczynę swojego idola, który ją kocha. Sama nie przepadam za Perrie,ale nie hejtuję jej tak jak robią to inni. Zal mi z całego serca chłopaków i nie dziwię się, że np. Zayn na parę dni zawiesił konto na tt. Nie chciał po prostu czytać plotek, szantażów i innych bzdur na temat ich dziewczyn. Moim zdaniem nie jest to miłe i nienawidzę takiego czegoś ! Zawsze jak natknę się na hejt, moja reakcja to "AHA" i spierdalam ze strony. ;/ 
Pomyślcie sobie, jak czuje się w tej chwili Zayn i Louis gdy czytają coś takiego. Mi na samą myśl pęka serduch i łzy spływają powoli po polikach. 
Pojebane i tyle -,-
3. One Thing czy Little Things

3.Little Things !!!! ;D <3333 ;3
4. W trzech słowach opisz swój styl ubierania się.
4.Niemodny, brzydki i spoko. :D
Vas happening ? (=
5. Czy kiedykolwiek próbowałaś jeść zupę, jogurt, lody bądź cokolwiek, widelcem?

5.Gdy tak sobie myślę, to stwierdzam, że nic nigdy nie jadałam widelcem, chociaż jadło się to łyżką.Nie mam na tym punkcie żadnej fobii, a widzieliście może widelco-łyżkę, bo ja tak . xD

6.  Co sądzisz po ostatniej akcji między Zaynem a Tomem z TW?
6.Nie wnikam. ;/
Jest to dziecinne, ale sama popieram Zayna. Jestem po jego stronie ! ;D
Nienawidzę The wanted i nie obchodzi mnie co robią i gdzie, ale sądzę o nich to samo co Zayn. ^^
Nie znam ich imion i nawet nie wiem, który to z tego całego TW. ;/
7. Posiadasz jakieś talenty? Jeśli tak, to jakie?
7.Nie posiadam, no oprócz mojego talentu do fałszowania przy śpiewaniu i umiem troszkę rysować. Interesują mnie bardzooo języki obce, w szczególności Angielski i Niemiecki !!!! ;D
8. Masz rodzeństwo? Jeśli tak to, młodsze czy starsze?
8.Tak mam brata 10 lat starszego ode mnie. Jest pojebany i tyle ;)
9. Jest coś czego panicznie się boisz?
9.Pająków !!! Gdy jakiegoś takiego małego potworka widzę to od razu,momentalnie kwiczę i uciekamm. Nie straszcie mnie tylko ! ;c
10. Jaki jest Twój ulubiony aktor/ka i dlaczego?
10.Mój ulubiony aktor to oczywiście tylko i wyłącznie Douglas Booth ! Kocham go, ponieważ świetnie zagrał Kayle'a w Lol'u. Uwielbiam go, jego uśmiech, jest boski ! ;D
11. Właśnie wygrałaś w ogromną sumę pieniędzy, co robisz? 
11.Gdybym wygrała ogromną sumę pieniędzy to natychmiastowo kupiłabym bilet do Londynu i tam zamieszkała. Na zawsze ! Forever. Spotkałabym Zayn'a i żyli długo i szczęśliwie. 
Hahahahah,
Marzenia głupich ;) 

No wiec tak blogi, które nominuję to :


Wiem, że mało, ale cóż ;x

Pytania:
1.Jak masz na imię ;x ?
2.Masz jakieś zwierzę i jak się nazywa ?
3.Twoje najskrytsze marzenie powiązane z One direction. ?
4.Ulubiona piosenka z 'Take Me Home' ?
5.Kogo jeszcze słuchasz oprócz One direction ?
6.Kogo najbardziej kochasz z 1D ?
7.Gdybyś utknęła na bezludnej wyspie, co byś ze sobą wzięła ? (3 rzeczy)
8. Co zrobiłabyś gdybyś dostała bilet na One direction ?
9.Ulubiony film i aktor ?
10.Czy masz w pokoju poprzywieszane na ścianach plakaty One direction ? (jak tak to ile ?)
11.Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole ? ;D


  Bye ;D
Pozdro600
Anka ;*

poniedziałek, 26 listopada 2012

Part ; 11 .

Chłodny jesienny poranek , leżałam sobie w łóżku pod kołdrą . Było mi strasznie zimno . Obok mnie leżał mój kochany Niall , który słodko sobie pochrapywał , wtuliłam się w jego tors by nie było mi aż tak zimno lecz nawet to nic nie dawało . Tego ranka czułam się po prostu tragicznie ; ból głowy , zimne dreszcze i donośny kaszel . Obudziłam tym ostatnim niechcący mojego ukochanego , wyszeptałam ciche przepraszam a on się tylko uśmiechnął . Odwróciłam głowę tak bym widziała jego oczy , postanowił dać mi buziaka lecz szybko wziął swoje usta i powiedział z przerażeniem ;
- [T.I] dobrze się czujesz , masz strasznie ciepłe czoło .
- No właśnie nie najlepiej , bardzo mi zimno .
On natychmiast wstał , przyniósł mi termometr i opatulił dużą ilością kocy , po czym zniknął w kuchni . W c
zasie gdy termometr dał o sobie znać od razu był przy mnie Niall przynosząc tacę z dwiema kanapkami . Wyciągnęłam nie chętnie urządzenie z buzi .

- Pokaaż - zainterweniował Nialler widząc że tępo wpatruję się w wynik jaki wskazał termometr . - no pięknie , 38.3 , za chwilę przyniosę Ci ciepłą herbatkę i tabletkę a tutaj trzymaj coś na ząb - podał mi wcześniej przyniesioną tace i wyszedł . Wzięłam jedną ze skibek i zjadłam tylko połówkę , niespecialnie miałam apetyt . Po chwili wrócił mój najukochańszy z ratunkiem dla mnie . Patrzył to na mnie to na kanapki , wzruszył ramionami podając mi herbatę i tabletkę po czym sam zajął się moim śniadaniem . Chociaż wszystko mnie bolało to i tak zaśmiałam się z tego głupola . Przeprosiłam go , postanawiając się zdrzemnąć . Budząc się za oknem było już ciemno , czułam się już dobrze i nawet chyba gorączka minęła ale postanowiłam jeszcze trochę poudawać . On tak słodko się o mnie troszczy . I tak też zrobiłam , niczego nie świadomy Niall robił dla mnie wszystko . I tak skończył się ten może nie ciekawie rozpoczęty ale świetnie zakończony dzień .

Nialler czytał twój pamiętnik ze zdziwioną miną ale zarazem trochę zawiedzioną. Zawsze zapisywałaś swój miniony dzień w pamiętniku nawet z najmniejszym szczegółami , robiłaś to po to by jak już cię zabraknie Niall mógł sobie powspominać czytając właśnie twój pamiętnik . Gdy on czytał , ty tymczasem oglądałaś w salonie telewizor , specialnie zostawiłaś swój pamiętnik otwarty właśnie na tym dniu w widocznym miejscu by Irlandczyk w końcu dowiedział się prawdy bo było ci z tym troszeczkę głupio , czekałaś aż przyjdzie . Bacznie nastawiając uszu . Po paru minutach słychać było zbliżające się kroki . Patrzyłaś w tv , w ogóle nie zwracając uwagi na stojącego obok Ciebie Nialla . W końcu dostąpił do ataku i zaczął Cię łaskotać . Śmiałaś się tak że ledwo co tlen mogłaś złapać , lecz on nie przestawał . Pomyślałaś że może jak go ugryziesz uda Ci się uwolnić . 
- Ałł . - skrzywił się Niall . 
- Dobra dałeś mi już karę , mogę wrócić do oglądania filmu ?
- Jeżeli myślisz że to koniec wojny to się mylisz -  puścił Ci oczko . Śmiejąc się szyderczo zninął za drzwiami do waszej sypialni . Bałaś się co ten wariat wymyśli . Po paru minutach wrócił , chowając coś za plecami .
- No pokaż co mi za karę wymyśliłeś .

On nieśmiało wyciągał ręce zza pleców . W końcu pokazując Ci skąpy strój pielęgniarki . Zaśmiałaś się i dobrze wiedziałaś o co chodzi . Takie kary mogłabyś dostawać zawsze . Udaliście się do sypialni byś przebadała chorego , w końcu teraz to ty musiałaś wyleczyć go lecz w trochę inny sposób niż on Ciebie .

. joł joł ziomeeczki . jesteście wspaniali ! 8 komentarzy *wow* .

kocham Was ! :D imagin jakiś tam z nieprzespanej nocy , więc do dupy ;c do kiedyś taaam , nareczka ;*
P.S. ; JESZCZE RAAZ DZIĘKI <3 .