niedziela, 7 października 2012

Rozdział 2

Akurat w naszą stronę biegła rozbędzona Ruby, która o mało co się o nas nie zabiła. Nie wiem, gdzie gnała i po co? Ale gdy nas zauważyła posłała tylko głośne: Z drogi, później wam wszystko wyjaśnię. My tylko gapiłyśmy się na nią z miną Wtf? Masakra, własna przyjaciółka nas omija. Nie rozumiem już tego, przecież nie widziałyśmy się ponad tydzień, a o rozmowie mogłam pomarzyć. Miała dla nas coraz mniej czasu. Zignorowałyśmy to z Sophie i poszłyśmy dalej w stronę mojego domu. Na nasze nieszczęście zaczął lać deszcz, co zwiększyło naszą rękację na świat i jego bodźce. Już po 'szybkiej' sekundzie byliśmy  w moim domku całe przemoknięte. Moja mama nie pozwoliła nam niestety pójść tak mokrym do góry, mielismy dopiero co zrobioną podłogę, a woda tylko rozpuszczała lakier. Tak więc, zdjąc ciuchy musiałyśmy przy moich rodzicach. Dopiero gdy zostałyśmy w samej bieliźnie, mama wydała nam rozkaz ubrania się w moim pokoju. Lol. Pożyczyłam mojej ukochanej siostrzyczce bluzkę i lekko za duże spodnie oraz ...bieliznę! Nie chciałam tego robić, ale nie mam zamiaru patrzeć jak droga mi osoba tonie w obsmarkanych chustkach. Podałam jej majteczki w kropeczki i staniczek pętliczek. Był piątek, późny wieczór, więc moja mama zgodziła się aby Sophie została u nas na noc. Miałyśmy okazję przynajmniej przekonać rodziców, by zgodzili się na wyprowadzkę. Zadowolone, z obmyślonym planem zeszłyśmy na dół, gdzie moi parentsy gadali właśnie o długach  i o tym aby sprzedać ten dom i kupić kawalerkę. A gdzie ja w tym miałam być? Teraz to wręcz byłam pewna, że zgodzą się  na wspólne mieszkanie z Sophie, było to im na rękę. Stanełyśmy z Soph przed nimi lekko chrząkając, by nas zauważyli. Z poważną miną rozpoczęłam tą trudną rozmowę:
-Mamo, tato chciałam was o coś zapytać.
-Tak, a o co dokładnie?
-No... czy bym mogła zamieszkać razem z Sophie. Wynajęła mieszkanie u takiej jednej Eleanor, do której należy to mieszkanie i z którą będziemy mieszkać.
-Wykluczone!- powiedział wręcz zdenerwowany tato.
-Ale tatusiu, ja chciałam się usamodzielnić... i nauczyć się odpowiedzialności. Przecież słyszałam o długach, o tym co teraz się dzieje. Myślicie, że ja o niczym nie wiem?!
-Córciu, kochamy Cię, no ale jak słyszałaś przeprowadzamy się!
-Mamo, proszę zastanówcie się, pójdę do pracy i sama będę się utrzymywać.
-No kochana, teraz pojechałaś, kto normalny zatrudni 17-latkę do pracy.
-Mamo,ty chyba nie wiesz jakie są czasy. 15-latka, ma już pracę przy wyprowadzaniu psów,  a już nie powiem o osobach w moim wieku.
-Wiesz co Jasmine, nie będziemy się tutaj tak kłócić przy Sophie. Zastanowimy się z tatą i jutro wszystko Ci wyjaśnimy, okey?
-Tak, taka umowa może być.
Udałyśmy się w kierunku kuchni. Zjadłyśmy kolację i poszłyśmy na górę. Miałyśmy w planie oglądać jakiś horror, no więc skusiłyśmy się na Piłę. Zacny film, nieprawdaż? Pochłonęłyśmy tylko 2 części, bo reszta spowodowała stan: spanie.
Rano
Rano obudziłam się wtulona w Soph?! Tak już niestety na siebie działamy, kochamy się jak idiotki. Hahaha... Spragniona odpowiedzi moich rodziców na pytanie: Czy mogę się przeprowadzić? zbiegłam Z Sophie na dół. Ku moim oczą pojawił się obraz mamy, która właśnie chciała mi coś powiedzieć. Nie uwzględniając banana na jej twarzy, wysłuchałam mojej rodzicielki:
-No, więc tak Jasmine...możesz wprowadzić się do tej Eleanor, ale...
I tutaj nie dokończyła, bo komórka zadzwoniła jej w kieszeni. Ja cała happy wróciłam do swojego okropnego pokoju chcąc jeszcze w piżamie się spakować. Spoko?!.Nawet nie nakarmiłam swojego gościa, ale oj tam, oj tam. I tak mama przyniosła nam wszystko do pokoju. Ja natomiast wyciągnęłam największą walizkę na kółkach jaką miałam i dosłownie wrzuciałm tyle ciuchów ile była w stanie pomieścić. O dziwo wszystko się zmieściło i wszystko zabrałam. Pokój został pusty, bez opiekunki zajmującej się plakatami, które nareszcie opuszczam. Hhaha- zaśmiałam się w duszy. Ubrałam się, spiełam włosy w wysokiego koka i ubrałam to:

następnie wziełam bagaż, z pomocą Sophie i wyszłyśmy na zewnątrz gdzie czekała na nas taksówka. Droga starasznie się dłużyła, wydawało mi się, że jadę na koniec świata i jeszcze dalej. Nie! mieszkanie znajdowało się w samiutkim centrum, z czego ja miałam daleko do domu rodzinnego. Przyglądałam się kropelką deszczu sływającego po szybie okna. Ścigały się jak te małe dzieciaczki, które właśnie dostrzegłam na zewnętrzej stronie szyby.  Nagle moją duszę owłądnęło pragnienie jakiegoś maluszka. Miałam w końcu zaledwie 18 lat, ale jak patrze na szkraby, to płacze w duszy, że nikt mnie nie chce, no tak w końcu mam chłopaka. Luke za żadne skarby nie zgodziłby się na dziecko. Musiałam się w końcu rozerwać, zaszaleć. Teraz zaczynałam nowy etap pod nazwą: " Życie bez rodziców". Było mi troszkę żal, ale chciałam w końcu się usamodzielnić. Marzyłam w prawdzie o zawodzie modelki, ale dziecko wszystko by zniszczyło. Nie! muszę nareszcie się od tych myśli uwolnić-uderzyłam się kilka razy pięścią w czaszkę. Marzenia głupich, przecież ja nigdy nie osiągnę celu potykając się o kamienie.  Właśnie dotarlyśmy do celu, było to dość duże mieszkanie w bogatszej kamienicy. Pierwsze wrażenie? Wow! Nie zastanwiając się nacisnęłam mały guziczek obok drzwi. Posłałam uśmiech do Sophie, która właśnie poprwiała swoją lekko pogniecioną bluzkę.

 Ku mojemu wzroku ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka. Miała na sobie białą koszulę z kołnierzem i spodnie dżinsowe -biodrówki. Wszystko podkreślały ładne dodatki. Od razu wpóściła nas do środka w celu zapoznania się z naszym przyszłym domem. Miałyśmy tam spędzić jakąś część swojego życia. Coś czułam, że moje zycie zaczyna się od nowa, że całą przeszłość odkładam do jakiegoś starego foldera w moim mózgu zwanego ' pamięć', pamięć o tym co było i już nigdy nie będzie. Gestem ręki wskazała na kanapę w dość dużym salonie. Ściany były koloru beżowego, co lekko podkreśliały czekoladowe wykończenia ścian. Białe dywaniki, czekoladowe meble i dodatki w tych kolorach. Na to wszystko jeszcze śliczna  phototapeta. Jak się domyślałam była to Eleanor Calder. Zamieszkała tutaj parę tygodni temu i czuła się zbyt samotna,no i dlatego tu jesteśmy. W pewnym momencie uważnie zaczęła się mnie przyglądać:
- Wiesz, co kogoś mi przypominasz. Ta sama cera, ciemne oczy, włosy. Już wiem! Ale nie powiem, poznacie ich w odpowiednim czasie.
-Aaaa...- wykrztusiłam
Dziewczyna przedstawiała się i nakazała spocząć na miękkiej sofie. Zapytała co chcemy do picia i już po chwili wróciła z kilkoma kubkami i talerzem ciastek w dłoni. Miło mi się z nią rozmawiało i jak mi się zdaje Soph też. Podobało mi się jej poczucie humoru i zapał do pracy. Ona jedyna miała odwagę, odwagę w stawieniu czoła z problemami. Wyglądałą mi na osobę bardzo wykrztałconą, osobę o bardzo bujnej wyobraźni. Sophie szturchneła mnie w łokieć, gdyż właśnie wsypywałąm 6 łyżeczkę cukru. Nie no git... Soph, nagle zapytała:
-Ej Elka, a pokarzesz nam pokój?
-O kurde, czemu nic nie mówicie, a bym naprawdę zapomniała. Chodźcie.
Prowadziła nas przez dość wąski korytarz, gdzie znajdowało się kilka czekoladowych drzwi. Jedne na sam wprost nas, jak już się dowiedziałam miał należeć do nas. Popchnęła jedną ręką drewno i zobaczyłam moje małe królestwo. Królestwo, małej królewny,która chciała się w nim zaszyć i o wszystkim zapomnieć. Pokój był niesamowity.

 Barwami przypominał berz. Zorientowałam się, że będziemy wszystkie razem w pokoju, myślałam raczej o oddzielnym, ale nie będę się już kłócić. Moją uwagę przykuły dwa pojedyńcze łózka i jedno wielkie nad nimi, pod samiutkim sufitem. Pod nim również znajdowała się mała i przytulna łazienka. Chciałam zaklepać łóżko u góry, więc jak najszybciej tam pobiegłam. Elka tylko na mnie dziwnie się spojrzała.
-Zaklepuje!- wykrzyczałam już u szczytu.
-Dobrze, nie mam nic przeciwko. Myślałam, że nikt tam właśnie nie będzie chciał spać.- powiedziała
-Widzisz już taka jestem, hahaha..pomyślałaś może, że mam najwięcej z nich wszystkich miejsca.
-Noooo w sumie- oddawaj wskoczyła do mnie do wyra i zaczęła mnie gilgotać.
Byłam na to starsznie uczulona, Luke jeszcze mnie w taki sposób nigdy nie uszczęśliwił. Zdawało mi się, że ja o nim kompletnie nic nie wiem. Był dla mnie coraz obcy, jak nie xfactor, to jakieś wyjazdy do ciepłych krai i te talemnicze telefony. Na samą myśl przerażało mnie to, w końcu będę miała tego dosyć. Nie wiem co myśeć o tym co powiedziała mi Sophie. Czy to prawda? Nie wiem, nasza miłość powastała tylko z głuchego spojrzenia i żałosnego podkochiwania się w najprzystolniejszym chłopaku w szkole. Każda chciała z nim być, miliony chiały go poznać i z milionami się umawaił. Czułam tatmtego dnia gdy do mnie podszedł, czułam się wyróżniona. Jedna wpadka- pocałunek z jakąś dziewczyną, wybaczyłam mu. Głupie prezenciki, myśli, że one zastąpią jego miłość. Nie! chcę być w końcu szczęśliwa, a nie udawać taką osobę, którą nie jestem. Chcę pokolorwać moje życie kredkami w kolorze tęczy, kolorze wielu doświadczeń i ryzyka, życia na spontana. Życia swoją osobą. Obudziło mnie mocne uderzenie poduszką o głowę, Elka zauważyła, jak przez dobre 5 min. spoglądam się w jeden punkt, w punkt przyszłości. Ocudziła mnie jeszcze raz po czym poszła po bardziej radyklane środki-a mianowicie wiadro zimnej wody. Tak szybko jak wyszła tak szybko przyszła z górą zimnej jak woda w titanicu tafli. Oblała mnie tym, na co ja odpaliłam jak torpeda w stronę łazienki. Chciałam się odegrać! Wzięłam największą miskę jaką miała  i wlałam tam tyle lodowatej wody ile się dało i wróciłam na miejsce. Ukradkiem poczołgałam się do niej i wylałam zawartość miski wprost na Elkę. Ta tylko się wydarła:
-Moje nowe ciuchy! Zabiję Cię Jas!
-Hhahahaa-wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Minka Eleanor bezcenna.
Nagle po domu rozbrzmiał dźwięk czyjegoś telefonu. Porwałam się w rytm dzwonka, którym był utwór One direction- Live while we're young. Podekscytowana zaczęłam nawet tańczyć, długo się nie cieszyłam, do momentu gdy Elka nie odebrała:
-Halo?-powiedziała
-Loui mówiłam Ci, od dzisiaj już nie jestem sama w mieszkaniu.
-Nooo okey, to tam gdzie zawsze?
-Dobraaa całuski, Kocham Cię, do zobaczenia.
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i zapytałam:
-Ty masz chłopaka? Lubisz 1D?
-Mam, nie mam wyjścia.- powiedziała
-Aha, dlaczego?
-No nw jak wam to powiedzieć. Dowiecie się dzisiaj wieczorem. Idziemy na imprezkę. Poznacie moich głupków.
-To co..ilu ty masz tych chłopaków?
-Nie! to nie moim faceci, to moi bracia, przyjaciele. Moje gumisie z talentem, no i Louis- mój chłopak.
-Aaaa...kojarzę to imię, ale przecież Louisów w Wielkiej Brytanii jest pełno. Tyle co kot napłakał.
-Noooo..., a wy macie kogoś?
-Nie-powiedziała stanowczo Soph
-A ty Jas?- spytała
-Mam, tak mam chłopaka. Nazywa się Luke.- powiedziałam z przerażeniem w głosie.
-Jasmine, kochanie, coś nie tak?
-Nie chcę o tym rozmawiać!- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Opowiedz mi proszę, jak będziesz płakała to ja też.
-No dobraa. Tak myślę, że Luke mnie nie kocha, że ma inną. Co chwilę gdzieś wyjeżdża, odbiera tajemnicze telefony, po których natychmiatowo znika z  bananem na ryju.  Nie wiem co o tym myśleć. Kocham go, ale nw czy on mnie. Nigdy jeszcze mi tego nie powiedział.
-Powiem szczerze, mój Louis nigdy się tak nie zachowywał. No więc nw co ci powiedzieć. Mówiłaś, że one jest podrywaczem dziewczyn?
-No, tak. Zazdroszczę Tobie tego partnera. Mam nadzieję, że poznam.
-Dzisiaj impreza, więc napewno zapomnisz o smutkach z moimi głupkami, a w szczególności z Louisem.
-Elka, coś czuje, że się zaprzyjaźniamy- powiedziałam ocierając swoje łzy z policzków.
Wstałam z podłogi, poprawiłam bluzkę. Zrobiłam sobie koka i chwyciłam walizkę, musiałam w końcu się ropakować. Włożyłam ładnie poskładane ciuszki do wyznaczonej przez Elkę szafy i zaczęłam szykować się na wieczór. Wybrałam sobie prześliczny komplet, po czym usiadłam z dziewczynami przy kominku popijając gorącą czekoladę.

2 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć, że fajnie piszesz. W niektórych momentach miałam takiego banana na twarzy, że nie wyobrażasz sobie tego. Poza tym ten cały Luke mi się jakoś nie podoba. Coś ukrywa, czuję to. Jestem ciekawa jak potoczy się dalsza akcja. Jak będzie się mieszkało dziewczynom razem pod jednym dachem .:)
    Czekam na następną część.

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Martyna zdechła ze starości! A ta w ogóle to nie mam zamiaru kupować następnego chomika. Zadowolona -.-? Ale jakby co to sama o tym myślałam.

    OdpowiedzUsuń