Nazywam się Jasmine Hill i mieszkam w Londynie. Tak, przyznam się kiedyś mieszkałam w Pakistanie. Pewnie zastanawiacie się czy stamtąd uciekłam? Tak uciekłam, od razu po tym jak prezydent ogłosił zamieszki w państwie. Miałam wtedy 10 lat, pamiętam jak nie mogłam wyjść na dwór. Rodzice nie odstępowali mnie na krok, byłam skazana na więzienie. Czułam się jak arabska gówniara, tak, dokładnie tak. Od dawna pragnęłam zmienić swoją wiarę,do której się nie przyznawałam. Jestem muzułmanką! Po co ja to w ogóle mówię?! Nie lubię trwać w kłamstwie, z którego później nie można wybrnąć. Według mnie kłamstwo jest jak najgorsza kara w Pakistanie. Pomimo, że się tam urodziłam, ja czuję jakbym pochodziła z Wielkiej Brytanii. Tutaj jest normalnie, spokój, cisza. Nie ma wojen, zamieszek, konfliktów zbrojnych, no i mogę wychodzić na zewnątrz. Z moim rodzicami zamieszkałam tak jak już mówiłam 7 lat temu. Ojciec w nocy nakazał nam spakować się i jak najszybciej odjechać. Sam jednak pozostał w państwie w celu zawieszenia swojej firmy. Tata, do niej już nie wrócił, stwierdził, że nie ma sensu żyć w samej niepewności i strachu. Ja natomiast zaaklimatyzowałam się tu i poznałam dwie, moje najlepsze przyjaciółki- Sophie i Ruby. Mam też chłopaka- Luka. Kocham go, tak jak on mnie. Jest naprawdę słodki. On wspiera mnie w trudnych sytuacjach i przede wszystkim pomaga. No tak, o najważniejszym nie powiedziałam jestem fanką One direction. Pokój mój jest oblepiony plakatami po brzegi. Na serio, to zawiesiłam je chyba jak miałam 15 lat, byłam wtedy taką Directionerką, której marzeniem było ich spotkać. Teraz chciałabym oczyścić moje ściany z dzieciństwa i w końcu przykleić tapetę. Myślicie, że nie próbowałam ich zdjąć? Tak, próbowałam, lecz za każdym razem gdy chwytałam powoli małą lepiąca tasiemkę, tynk odchodził razem z nią. No, więc pozostawiłam to w spokoju, One direction lubię i lubię też ich muzykę. Ale z tym nie przesadzam, tak jak psychofanki piszczące na sam ich widok. Jest to choree. Nienawidzę tego. Do rzeczy. Właśnie siedziałam w swoim pokoju bacznie przyglądając się plakatowi mojego idola -Zayna Malika. Był moim ideałem, byłam w nim na zabój zakochana. One direction pierwszy raz zobaczyłam w Tv w xfactorze. Siedziałam wtedy nudząc się sama w domu. Włączyłam telewizor i zobaczyłam ich, tych, których pokochałam i z którymi żyłam aż do tej chwili. Zastanawiałam się jak by było, gdybym ich wtedy nie zobaczyła, gdybym nie wciągnęła się w ten narkotyk. Nagle w mojej głowie zabrzmiał dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu widniał napis Luke. Z uśmiechem na twarzy, cała happy odebrałam:
-Halo?- zapytałam.
-Kochanie, Jas musimy się zobaczyć!
-Wróciłeś? wróciłeś już z tej Francji?
-No, jak Ci proponuję spotkanie to raczej tak.
-Sorry, szok.
-No, to w naszej kawiarence za 1h okey?
-Tak skarbie, do zobaczonka.
-Pa
Z motylkami w brzuchu rzuciłam komórkę na łóżko i pobiegłam do szafy. Musiałam przecież ładnie wyglądać. Ubrałam To:
i zrobiłam lekki makijaż. Powkładałam parę pierdołków do torby i poszłam. Wędrowałam tak uliczkami Londynu kierując się to mojej ulubionej kawiarni. Po drodze mijałam witryny sklepowe, większość była przyozdobiona różnymi gadżetami z One direction. Uśmiechnęłam się tylko lekko i poszłam dalej. Ku moim oczom pojawiło się miejsce, w którym pierwszy raz spotkałam się z Lukiem. Podeszłam do szklanych drzwi, lekko je dotknęłam i znalazłam się w środku. Do moich nozdrzy przedostał się zapach naturalnej parzonej kawy. Po chwili czułam już ręce Luka oplatające mój pas. Wtuliłam się w jego tors. Luke tylko powiedział:
-Jas, wygl...ądasz zajebiście.
-Dzięki, ty też kocie. Może usiądziemy, co?
-Ah, noo tak.
Podążyliśmy w kierunku małego brązowego stoliczka. Luke odsunął mi krzesło i wskazał na miejsce, które zajęłam. On uczynił to samo. Po sekundzie była już przy nas kelnerka. Zamówiłam jak zwykle to samo duże latte z mlekiem i czekoladową rurką. Luke natomiast poprosił o cappuccino. Mieliśmy nareszcie chwilkę dla siebie:
-Kochanie, wiesz co kupiłem Ci coś.
Luke wyjął z kieszeni podłużne pudełeczko. Już przebiegły przez mój mózg myśli o zaręczynach. Ale na szczęście była to tylko złota bransoletka z napisem Love.
Była śliczna, idealnie komponowała się z moją ciemną karnacją. Podziękowałam i skosztowałam jego pełnych ust, przekształcając to w namiętne muśnięcia. W kawiarni rozbrzmiewała właśnie melodyjka. Oczywiście iPhone Luka. Energicznie go chwycił, spojrzał na ekran. Zerknął na mnie, przeprosił i odszedł od stołu. Po chwili jednak wrócił:
-Jas, muszę niestety już iść, no, bo wiesz staram się o pracę...i ...wiesz muszę... iść na spotkanie.- powiedział niepewnie.
-No, jak muszisz to musisz, nie zatrzymuję Cię. Cmoknęłam go tylko lekko i poszedł.
Spoglądałam na jego oddalającą się posturę. Po sekundzie jednak zniknęła. Nie marnowałam czasu, tylko pośpiesznie zadzwoniłam do Sophie i umówiłam się z nią. 10 minut później stała już koło mnie całując mnie w polik. Usiadła i wzięła łyk ledwo doniesionej kawy Luka. Przerwałam tą ciszę:
-Sophie, wiesz? No, bo wydaje mnie się, że Luke coś przede mną ukrywa.
-Kochanie, jeśli tak sądzisz, to z nim to wyjaśnij. Nie czekaj aż powie: Z nami koniec.
-Ej! skąd wiesz, że o to chodzi. On by przecież mnie nigdy nie zdradził. On mnie kocha.
-Myśl sobie jak chcesz, ja od początku miałam takie wrażenie, że lecą na niego tłumy. Luke znany jest z tego na mieście, że zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
-Co ty mówisz Sophie?
-No tak, mówią ludzie, że on nawet miał trzy dziewczyny na raz.
-Nie wierzę w to. Luke na pewno by mi czegoś takiego nie zrobił.
-To uwierz. Radzę Ci na niego uważać. Pomimo Tego ,że jesteście już razem rok, on pewnie już miał 100 -tki dziewczyn.
-Dobraaa, Soph nie gadajmy już o nim! Może powiesz mi jak tam u Ciebie?
-No, wiesz przeprowadzam się. Chce mieć w końcu własne mieszkanie i się usamodzielnić.
-Soph, kiedy miałaś zamiar mi to powiedzieć?!
-No teraz. A no, bo jestem w pokoju z taką jedną Eleanor i mamy jedno miejsce wolne. Może byś chciała się wprowadzić?
-Sophie jesteś kochana, ale ja nie mam jeszcze skończonych 18 lat. Rodzice na bank mi nie pozwolą.
-Wystarczy wizyta moich rodziców i Ciebie puszczą.
-Nie byłabym taka pewna, no ale jak tak mówisz. -Popiłam duży łyk latte.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze 30 min., po czym udaliśmy się z powrotem do domu,lecz zaskoczyła nas...
CDN.
Jak na pierwszy rozdział to spk. wyszedł. Pliska! Komentujecie. Nie piszę rozdziałów dla siebie tylko dla Was. Papapa ;) Widzimy się za tydzień! :D
He he! Daję koma a nawet nie czytałam! Nie chce mi sie! Sorry! Nie obraź się! Będę ci komać! Zadowolona? Ale ty mi musisz też!
OdpowiedzUsuńSpk! Taki układ mi pasuje:D
OdpowiedzUsuń