poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 14 ;]



Otaczały mnie białe pomieszczenia rozpostarte wzdłuż długiego zimnego korytarza, Choróbskami czuć było na kilometr, a zimny powiew dochodzący z kaplicy mroził krew w żyłach, sprawiało to wrażenie wielkiej lodówki, a nawet zamrażarki z ogromnymi metalowymi drzwiami. Kilkakrotnie zamrugałam, spoglądając uważnie na Zayna. Widać było po nim, że też ma stracha, ale nigdy nie można było tego po nim rozpoznać. Wielkie brązowe oczy były trochę niż dotychczas zmienione, a usta lekko podkulone. Miałam wrażenie, że zaraz spanikuje i sobie stąd pójdzie zostawiając mnie całkiem samą. Przycisnęłam mocniej rękę Zayna dodając w ten sposób mu i sobie otuchy,, po czym przełknęłam ślinę i popchnęłam ów drzwi. Powiew zimna poruszył moimi włosami, tamtejsze zapachy wywoływały mdłości, których nie dało się uniknąć. Przystanęłam na chwilę widząc ludzkie zwłoki na jednej z tac, obróciłam głowę do tyłu i już chciałam się odwrócić, kiedy męskie dłonie spoczęły na moim barku.
-Jas, dasz radę, razem damy radę, zatkaj nos i nie zwracaj na nic uwagi.
-Dobrze, spróbuję- posłałam mu delikatny uśmiech.
Postanowiłam dostosować się do przepisu Zayna, nie było to łatwe, ale już po chwili znaleźliśmy lekarza zajmującego się tą częścią szpitala. Miły, starszy pan po 60, podszedł do nas ze wrogim nastawienie.,
-Dzieci, co wy tu robicie ? Nie umiecie czytać " Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" . To takie trudne ?- zaczął literować nazwę.
-Proszę pana, ale my byliśmy z panem umówieni. - odpowiedziałam.
-Hmmmm.-zaczął- przepraszam, czy Pani  Jasmine Hill ?
-Tak, to ja , dzwonił rano. Chciałam zobaczyć zwłoki mojej matki przed pogrzebem.- spojrzałam na Zayna.
-Oczywiście, już się robi. 
Niewysoki mężczyzna poprowadził nas na sam koniec piwniczki, do ostatniego pomieszczenia. Kolejny podmuch wiatru dotknął moich nagich ramion przyprawiając mnie o dreszcze. Zayn widząc jak się trzęsę zdjął swoją skórzaną kurtkę i założył na delikatne ramiona. Sam zaś pozostał w długim rękawie. Moim oczom ukazał się ogromny srebrny wór, który lekarz wyjmował z lodówki. Ogarnął mnie szok, a czy naprawdę to ona ? czy ojciec powiedział mi prawdę? przytuliłam się subtelnie do Zayna, oglądając czynności wykonywane przez specjalistę. Powoli rozsunął zamek nakazując abym podeszła. Chwyciłam Zayna za rękę i ostrożnie i pomału zbliżałam się do zwłok. Zamknęłam na chwilę oczy, aby było to dla mnie zaskoczeniem. Stojąc już przy stole, Zayn szturchnął mnie abym spojrzała. 

Odruchowo otworzyłam przestraszano powieki, w duchu znalazł się płomyk nadziei, kobieta była poobijana po wypadku, może raczej zmasakrowana owszem, ale nie była podobna do mojej matki. Moja rodzicielka nie miała blond włosów tylko kasztanowe, dużo pieprzyków i piękne duże oczy. Promyki słońca rozświetliły moją zaniepokojoną twarz. Kątem oka zerknęłam na Zayna uśmiechając się pod nosem. Byłam silna, pomimo tego, że nie wiedziałam, gdzie jest moja matka, oraz pomimo tego iż przede mną leżał jakiś obcy trup. Wiedziałam co dokładnie mam powiedzieć temu facetowi, co mu wygarnąć. 
-Proszę Pana, to nie jest moja matka ! -powiedziałam głośno.
-Ale to jest ona, tak pisze na tym worku, zobacz- pokazał karteczkę-to niemożliwe, żeby ciała zostały zamienione
-Pojebie!- krzyknął Zayn- to nie jest ciało jej matki-wskazał na mnie-gościu wiem, że to ty stoisz  za pomyleniem dwóch różnych osób-nie kłam, to jest karalne!
-Nie wiem o co państwu chodzi, proszę wyjaśnić to w recepcji, lub u lekarza, który państwu to wyjaśnił- ja tylko odbieram ciała, zawsze są podpisane.
-Tia wciskać te brednie będziesz naszemu prawnikowi- powiedział innym tonem bad boy.
-Proszę się  uspokoić, jaki prawnik dzieci, ja jestem niewinny.-  powiedział załamany.
-Nie wciskaj kitu, bo...-Zayn wyciągnął pięść w jego kierunku.
-pójdziemy teraz grzecznie do lekarza prowadzącego i się wszystko dowiemy, prawda Zayn- poklepałam go po  plecach.
-Czego sobie życzysz, ale pamiętaj- zwrócił  się do mężczyzny- mam oczy z tyłu głowy, wiem, że to ty- ostatnie słowa wypowiedział szeptem.
Dyskusja zakończyła się bez rękoczynów, a więc spokojnie dotarliśmy tym razem na drugie piętro tego szpitala. Mijając odział dziecięcy nie mogłam oderwać wzroku od dzieci, które płakały na widok Zayna. Tak chciałyby go poznać, a ten nawet nie zwrócił na nie uwagi. Tak więc pociągnęłam go za sobą doprowadzając do gromadki dzieciaczków w bardzo uroczej świetlicy. Posadziłam go na malutkim krzesełku i kazałam dawać autografy. Nie obyło się też bez zdjęć, a widząc uśmiechy na twarzach aż tak przepełnionych bólem czułam spełnienie, ale też zarazem szczęście i satysfakcję  z tego, że komuś pomogłam. Zayn w pewnym momencie zaczął nawet śpiewać ulubione piosenki małych pacjentów. Widząc czystą rozkosz postanowiłam wykazać się swoim talentem i poprzebierałam dziewczynki tak, że wyglądały jak małe modeli, do tego zrobiłam małą sesyjkę komórką. Na koniec zostałam jeszcze porządnie wyściskana przez dzieciaczki. Widząc czas jaki panował , odwróciłam się na pięcie i uciekałam z Zaynem pod pachą do recepcji, aby dowiedzieć się , gdzie jest owy lekarz. W skupisku informacji poinformowano mnie, że aktualnie przesiaduje w bufecie na przerwie obiadowej. Tak, więc kolejny raz zaniepokojona ruszyłam w pościg za informacjami.  

                                                                                                         
CDN...
Siemkaaaaa !! <3
Wiem, że mnie zabijecie za hmmm  2-tygodniową przerwę, ale jak widzicie nauka , lenistwo i jeszcze raz lenistwo i...brak weny. ;c
Rozdział wyszedł jakiś taki jak ja to oceniam za mało Zayna i Jasmine ;/ 
W ramach rekompensaty w next dam jakąś scenkę Jasmine&Zayn. ;]
No i kolejny  raz zwracam się z prośbą o komy, bo coś ich mało i to mnie niepokoi.
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czytaaaa *.*

Pozdrawiam,
Ania ;*

2 komentarze:

  1. Ohhh...nareszcie się doczekałam <333 bardzo fajne opowiadania czekam na następne ...;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję Cię do Liebster Award. szczegóły na http://sylwiamalikimaginy.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń